Jesteś tutaj

ECCE HOMO – SACRUM PROFANUM

Andrzej Mazur

Zakres pojęć sacrum i profanum zwykło się powszechnie określać na podstawie rozróżnienia świętości i sakralności (sacrum), oraz świeckości i powszedniości (profanum). Człowiek, który uczestniczy w fakcie sacrum, tzn. ten, który uczestniczy w fakcie świętym (np. w rycie), bądź uznaje fakt święty (np. święty symbol, przedmiot, kosmologie, czy mit), to człowiek wyznający, czy identyfikujący się z określoną hierofanią. Eliade zakres pojęcia hierofanii zawiera w treści każdego dokumentu, który wyraża sacrum. Hierofania to całość przeżycia sacrum, bądź jego fragment wyodrębniony spośród niezliczonych  postaci sacrum. Potrzebujemy dokonać charakterystyki pojęcia hierofani, bowiem jej struktura odsłania nam coś niezwykle istotnego, mianowicie to, że każda hierofania przede wszystkim nosi piętno momentu historycznego. Hierofania – powiada Eliade – jako dokument po pierwsze: ujawnia pewną odmianę sacrum, po drugie: jako odcinek historii ujawnia pewna postawę człowieka wobec sacrum.

Kim jesteśmy dziś jako ludzie, w jakich czasach żyjemy i na czym polega nasza relacja względem sacrum. Czy sacrum nosi piętno sakralności, czy raczej staje się częścią całości czasów, w których żyje człowiek. Innymi słowy, czy sacrum jest dziś odrębną strukturą, czy częścią struktury, jako systemu, w którym żyjemy? Spróbujmy odpowiedzieć najpierw na drugie pytanie. By to zrobić należy określić czy duchowość w ogóle może być tożsama z całością systemu, w którym żyjemy. Trzeba więc powiedzieć najpierw czym jest duchowość i jaka jest struktura świata, w którym egzystujemy. Charakterystyka i porównanie obydwu struktur przybliży nas ku odpowiedzi.

Film „Ecce Homo” jest alegorią drogi krzyżowej. Skłania ku refleksji: co by było gdyby dziś Chrystus został skazany na śmierć. Droga krzyżowa naszych czasów pokazywana byłaby przez wszystkie telewizje. Ludzie w domach siedzieliby na kanapach oglądając agonię. Postać z filmu Arkadiusza Bagińskiego niesie industrialny krzyż, wydaje się, że bierze na siebie winy dzisiejszego świata. Konsumpcyjny indywidualizm i pożywka. Żer na traumie i sensacja. W dzisiejszym świecie to właśnie przyciąga, uzależnia i kształtuje świadomość mas. Autor pod koniec pokazuje, że krzyżujemy wiele osób, krzyże, na których wiszą to machiny wysysające z ofiar wnętrzności. Mamy wrażenie, że wyssane wnętrzności stanowią paliwo industrialnej metropolii, ku której masa prze bezmyślnie niczym zombie.

Przekaz filmu można odczytać, jako apokaliptyczną wizję świata, w którym zasadniczą rolę odgrywa osobliwa forma religijności. Postać rzeczonej osobliwości niewiele ma wspólnego z istotą religii, jako wspólnotą, więzią, czy miłością międzyludzka. Człowiek nie zgłębia tu  Tajemnicy ani nie stara się poprzez sacrum odnaleźć siebie. Słowem: religia nie odnosi się do aspektu duchowego. Zamiast tego widzimy człowieka, jako istotę obdarzoną przez system quasi prawdą. W istocie prawda okazuje się kodem kreskowym – klatką, w którą kapłańska kasta zamyka masy. Dramat polega głównie na tym, że człowiek w filmie Bagińskiego jest właśnie masą, nie wspólnotą. Masa jest czymś bezmyślnym, jałowym i podatnym na wpływ. Jest pojęciem, które dalekie jest od kategorii duchowości. Duchowość manifestować się może we wspólnocie, czyli w formie zbiorowości wolnej i świadomej. Członek świadomej wspólnoty dąży ku współistnieniu i dalekie mu są tendencje indywidualistyczno – konsumpcyjne. Film ukazuje religię jako produkt. Człowiek religijny jest otwarty na spektakl, który traktuje jako potrzebę konieczną. Musi ją zaspokoić, by istnieć. Poza tym nie liczy się nic.

Ilustracja filmowa Bagińskiego zbliża nas w tej fazie do odpowiedzi na postawione pytanie. Sacrum jest częścią struktury, w której żyjemy, bowiem hierofania naszych czasów uznaje pewną sakralność. Problem polega na tym, że nie jest to sakralność ukształtowana przez potrzebę ducha. Stworzyliśmy hierofanię na kanwie utylitaryzmu. Hierofania naszych czasów przestała stanowić sacrum duchowe. Kryzys duchowości, który nas dotknął pozbawił nas wolności, odebrał osobowość i ukształtował sztuczne przekonanie o rzeczywistości. Tu odsłania się odpowiedź na pytanie, czy sacrum jest częścią struktury świata, w którym egzystujemy. Treść odpowiedzi jest przerażająca, bowiem okazuje się, że sacrum dziś, to rozwinięcie konsumcyjnej potrzeby i wyzysku. Wyzysk stanowi sprawczą przyczynę  systemu sztucznych przekonań, zaś dalszą implikacją takiego stanu rzeczy jest to, że sami czujemy wewnętrzną potrzebę, by wyzyskiwać innych. Czujemy się zniewoleni i dlatego sami chcemy zniewalać.  Ukrzyżowane na filmie postacie zdają się dawać wyraz rzeczonej tezy. Wiszą obok siebie i cierpią. Są niczym baterie zasilające miasto, które żyje ich agonią. Mieszkańcy miasta są pełni frustracji. Czekają  przed telewizorami na spektakl, bo dzięki niemu żyją. Są uzależnieni, potrzebują krzyżować by trwać.

Oprócz aspektów indywidualizmu, bezrefleksyjnego konsumpcjonizmu i masowego myślenia wyzwalającego dążenie ku narzuconej nam przez system potrzebie, dzisiejsze sacrum wyraża się poprzez wymiar równie bezmyślnego przyzwyczajenia. Ryt staje się rytuałem, który nie jest ani duchowy, ani praktyczny. Staje się czystym przyzwyczajeniem. Tak rozumiane sacrum to narkotyk, który nie wnosi nic do naszego życia. Włączamy telewizor instynktownie. Przeszukujemy sieć internetową, bez określonego celu. Człowiek wie, że musi przeć ku sacrum, ale nie wie po co. Szczątki potrzeby bycia przy drugim człowieku skłaniają go, by wraz z nim robić coś, do czego ślepo się przyzwyczaił. Nie wiadomo co jest gorsze, bezmyślne uczestnictwo w nie uświadomionym, czy świadoma, indywidualistyczna dążność do ucieczki od drugiego człowieka. Ten dramatyczny paradoks ambiwalentnie oddziela nas od wolności. W pierwszym przypadku dlatego, że cechuje nas fałszywa świadomość, w drugim dlatego, że zamykamy się przed światem w celi, do której nikt nie może  mieć dostępu.

Istotą duchowego wymiaru sacrum powinna być właśnie wolność. Hegel odnalazł taki ideał w greckim polis. Podjął się w swojej wczesnej twórczości krytyki feudalizmu, w której dostrzegł absolutyzm zniewalający jednostkę. Szansą na obalenie tego systemu miała być nadchodząca rewolucja francuska. Niestety i ona za sprawą terroru Jakobinów stała się w oczach Hegla absolutyzmem. Całkowite wyłączenie duchowości (miał na myśli duchowość religijną) ze sfery życia ludzkiego było dla filozofa ograniczeniem. Dlatego uznał za niezwykle potrzebne doprowadzić do odrodzenia religijności w myśl greckich ideałów klasycznych. Święta i wydarzenia sakralne miały w dobie polis cementować więź wspólnotową. Były okazją do tego, by wspólnota pogłębiała swoją duchowość. Greckie polis kierowało się ku wspólnemu celowi, w którym świadomie uczestniczyli wszyscy. Polis stanowiło pierwszy w historii model wspólnoty państwa kom unitarnego, gdzie człowiek aktywnie koegzystencji z innymi ludźmi. Człowieczeństwo nie jest bytem, czy pojęciem metafizycznym, jest egzystencjalną formą wzajemnego współistnienia jednostek.

Nie bez przyczyny podałem przykład duchowej wspólnoty, opierającej się na idei podmiotu zbiorowego. Wolno twierdzić, że postać heglowskiej filozofii ducha może być przykładem antytezy i przeciwieństwa dzisiejszego indywidualistycznego i bez duchowego wymiaru sacrum. Nie atomistyczny komunitaryzm to przyczynek do zgoła innej formy wolności. Atomistyczne społeczeństwo, które opiera się na idei liberalizmu jako koncepcji wolności jednostki zakłada, że realizacja wolności nie koniecznie bierze pod uwagę szacunek do wolności drugiej osoby. Należy  tu powiedzieć, że mówię o warstwie liberalizmu ekonomicznego i koncepcji „wolności od”. Rozwinięcie doktryn liberalnych ukazuje nam w praktyce, że idei człowieczeństwa, jako egzystencjalnej formy współistnienia, nie bierze się coraz częściej w ogóle pod uwagę. Przykładem, przypominająca hobbesowski stan natury egoistyczna gospodarka kapitalistyczna, odnajdująca najpodatniejszy grunt w strukturach neoliberalnych. Sacrum naszych czasów to indywidualizm, egoizm i apatia społeczna. Dzisiejsze sacrum to zniewolona jednostka, która zniewala a która zniewolenia nie dostrzega i widzi w niej pełnię wolności i człowieczeństwa.