Wrocław Industrial Festival

Jakub S.

Wrocław, miasto wielokulturowe, miasto mas i maszyn, pomników historii. Miasto, w którym odbywa się festiwal łączący to wszystko w sposób nieprzekoloryzowany, szczery, intrygujący, jedyny w swoim rodzaju. Edycja roku 2021 jest w pełni podsumowującą ponad 20-letnie działanie Industrial Art. Maciek Frett oraz Arkadiusz Bagiński i wspierający ich ludzie tworzą od lat, bez wytchnienia sytuacje, czas, miejsce, gdzie spotykają się twórcy, zespoły, propagatorzy sztuki, wszelakich form ujętych w bardzo szerokich ramach tzw. Kultury Industrialnej. Tygiel ten dopełniają fani, zwolennicy, którzy niekiedy sami stają się aktywnymi elementami tej kultury, zakładając zespoły, tworząc w obrębie mediów audio-wizualnych, realizują się zakładając labele i wydając muzykę, periodyki.

Fenomenem Wrocław Industrial Festiwalu jest także miejsce; Sala Gotycka w dawnym klastorze dominikanek, w którym w pierwszym tygodniu listopada do dziś odbywa się festiwal będący dla jednych swoistym rytuałem, dla innych możliwością obcowania z podobnymi jednostkami, a wszystko to przy muzyce która ich tu przywiodła. W Starym Klasztorze odbyło się także większość poprzednich edycji.

Rozpiętość subgatunkowa prezentowana podczas kolejnych edycji WIF to w dużej mierze filary owej Industrial culture, m.in. Brian Williams w kultowym dark ambientowym molochem LUSTMORD, Arturo Lanz tworzący od początku lat 80-tych ESPLENDOR GEOMETRICO, Dirk Ivens w projektach DIVE, KLINIK, SONAR, ABSOLUTE BODY CONTROL, czy też członkowie THROBBING GRISTLE w odsłonach: Chris Carter i Cosey Fanni Tutti w duecie CARTER TUTTI, Peter „Sleazy” Christopherson występujący z projektem SOISONG, Genesis P-Orridge z jego/jej zespołem PSYCHIC TV. Nie brakowało także ekstremalnych form w postaci MERZBOW, BRIGHTER DEATH NOW, RAMLEH i wielu innych o których warto pamiętać. Oczywiście możnaby wymieniać, opisywać każdego z ponad 400 wykonawców, którzy wystąpili przez te lata we Wrocławiu, lecz słowa nie zastąpią żywego obcowania z ich twórczością. Pośród tych wielu zespołów, były i takie, które specjalnie na koncert w ramach WIF powróciły z niebytu, z często wieloletniego zawieszenia działalności. Pochodzenie zespołów występujących na festiwalu to nie tylko UK, USA, ale także wszelkie zakątki Europy, czy tak odległych miejsc jak Azja czy Australia. Istotnym trybem maszyny jakim jest wrocławski festiwal są koncerty filarów polskiej sceny jak chociażby GENETIC TRANSMISSION, JUDE, SPEAR, NEMEZIS, SZELEST SPADAJĄCYCH PAPIERKÓW, czy też projekt JOB KARMA współtworzony przez organizatorów WIF. Line-up uzupełniają projekty z kilkuletnim stażem jak i dopiero zapoczątkowaną działalnością, każdy interpretujący na swój sposób hasło Industrial, czy to w ambientalnej formie, zrytmizowanych fraz bądź też neofolkowych pieśni. Limitu brak, liczy się szczerość i intensywność.

Wrocław Industrial Festiwal to nie tylko koncerty, ale także wystawy, wykłady, projekcje filmów, miejsce wymiany myśli. Sam festiwal wyszedł poza mury jednego miejsca, prezentując część programu w przestrzeniach galeryjnych, miejscu kultu religijnego jakim jest synagoga, aż po Wałbrzyską Starą Kopalnię. Każdy wieczór koncertowy kończy się setami djów, którzy tak jak poprzedzający ich wykonawcy, prezentują szeroką gamę styli od tanecznych EBM, TECHNO INDUSTRIAL i tym podobnych, poprzez POSTPUNK, NEOFOLK, SYNTHPOP, aż do POWER ELECTRONICS, ANGST POP.

Zakorzenienie Festiwalu w tkankę miasta wydaje się dzisiaj czymś naturalnym z perspektywy minionych 20 lat istnienia. Dla wielu uczestników, w tym piszącego te słowa, to często połowa życia.  Mieszkając 10 lat w Londynie, to właśnie jedynie we Wrocławiu miałem szanse zobaczyć zespoły, twórców, których nie sądziłem, że będzie mi dane usłyszeć, a co dopiero uczestniczyć w rozmowie z nimi. To WIF jest jednym z niewielu miejsc, chwil, gdzie Industrial w swym pełnym słowa znaczeniu ewoluuje i ma się dobrze.

Jakub S.

Powrót do góry