Wrocław Industrial Festival

Andrzej Mazur

Na temat tego festiwalu można pisać wiele, podobnie jak na temat samych artystów, którzy wystąpili w ramach poszczególnych edycji na przestrzeni dwudziestu lat. Choć słowa wobec rozmaitych kontekstów związanych ze sceną industrialną są w stanie przybliżyć fenomen zarówno samego Wrocław Industrial Festiwal, jak prezentowanego tam spektrum artystycznego wyrazu, to w żadnym wypadku nie zastąpią obecności i wszystkiego tego, co jest z nią związane. Organizatorzy WIF, czyli Maciek Frett i Arkadiusz Bagiński powołali do życia przedsięwzięcie, które w tej samej mierze może zmienić sens życia, jak i stać się przestrzenią, gdzie ów sens można rozwinąć. Wrocław Industrial Festiwal wyrasta z tych samych pobudek, co awangarda industrialna, która powstała w latach 70 i można powiedzieć, że od pierwszej edycji organizatorzy podejmują się komentarza podobnych problemów. Mowa tu o treści wypowiedzi, odnośnie krytyki totalitaryzmu, wojny, kapitalizmu, ograniczenia, wieszczenia zagłady cywilizacyjnej lub odczłowieczenia wobec rozwoju technologii.

W ramach WIF wystąpiła czołówka światowej sceny industrialnej, między innymi: Psychic TV, Lustmord, Test Dept, Boyd Rice, Wire, The Klinik, Carter Tutti, DAF, Nurse with Wound, Blixa Bargeld, Merzbow, The Young Gods i wielu innych, których wymienianie i próba sytuowania w pozycji liderów względem pozostałych, byłaby tożsama z wartościowaniem, dotycząc tym samym subiektywnego stanowiska a nie o to przecież chodzi. Bezpieczniej zatem powiedzieć, że kilkuset muzyków, którzy od 2001 roku pojawili się na festiwalu, umożliwiło odbiorcy zetknięcie się z wieloma wymiarami szeroko pojętej alternatywy, od klasycznego industrialu, poprzez harsh noise, power electronics, synth pop, dark ambient, martial industrial, post punk, po wymykające się klasyfikacji warstwy awangardy. Przez lata trwania WIF zdołał ugruntować swoją pozycję jako jeden z najważniejszych festiwali w Europie i bez wątpienia jako jedyny w swoim rodzaju, bowiem oprócz niebagatelnego wymiaru artystycznego festiwal stał się ogniwem niezwykłej wspólnoty regularnie pojawiających się tam gości. Zdarzało się, że część z nich stawała się później artystami, występującymi w jego ramach, inni powodowani jego oddziaływaniem odnajdywali pasje muzyczne.

Zasadzająca się na kontrkulturowym gruncie historia Wrocław Industrial Festiwal zaczyna się od cyklu poprzedzających go wydarzeń muzycznych pod nawą Młodzi po stronie maszyn organizowanych przez Maćka Fretta. W myśl koncepcji, iż samemu można zorganizować własne wydarzenie artystyczne, artyści związani z grupą Job Karma powołują do życia w historycznym bunkrze pierwszą edycję festiwalu. W podziemiach nieistniejącego już klubu La Fete znajdowało się centrum dowodzenia Festung Breslau, co budzi ciekawą refleksję na temat możliwej intencji względem miejsca wobec antyfaszystowskich i antytotalitarnych poglądów, które można przypisać zarówno organizatorom jak społeczności związanej z festiwalem. Należy podtrzymać jednak, iż to intencja możliwa, natomiast faktem jest, że międzynarodowy wymiar wydarzenia stał się kamieniem milowym w kontekście cyklicznej prezentacji działających często w podziemiu wybitnych i kreatywnych twórców alternatywnych, którzy byli i są jednocześnie doskonale znani w środowisku. Dark ambient, martial i post industrial, które wybrzmiały podczas pierwszej edycji w sytuacji odizolowania oznaczały paradoksalnie otwarcie, zwiastując narodziny niezwykłej więzi pomiędzy ludźmi czującymi potrzebę ucieczki od świata, który coraz intensywniej nabiera znamion dehumanizacji.

Jest rzeczą niezwykle istotną i domagającą się podkreślenia, iż grupa docelowa Wrocław Industrial Festiwal to nie tylko fani estetyki przemysłowej, dla których nadrzędnym językiem wypowiedzi jest prowokacja poprzez hałas czy tematy tabu, wywoływanie szoku lub fascynacja kontrowersją. To przede wszystkim ludzie o otwartej wrażliwości artystycznej i estetycznej, którzy wydają się być w pełni świadomymi tego, że poprzez praktykę i wypowiedź artystyczną, można podejmować lub sygnalizować problemy związane z cywilizacją, wykluczeniem, rozkładem warstw społecznych lub kondycją samego człowieka w dzisiejszym świecie.

Druga edycja była pierwszym wejściem do Sali Gotyckiej, która chyba najintensywniej kojarzy się z samym festiwalem, jeśli chodzi o miejsce. Z jednej strony właściwości Sali związane z akustyką i pojemnością, z drugiej sama jej architektura podsycająca osobliwe sacrum, stały się tym, co pozwoliło zadomowić się festiwalowi tam na stałe. Najogólniej ujęta kultura industrialna jest fenomenem, któremu oprócz poszukiwań w obrębie dźwięku przynależy warstwa obrazu i w tym kontekście wolno twierdzić, że Sala Gotycka stała się bezprecedensową i najbardziej charakterystyczną galerią (kto wie, czy nie na świecie), gdzie można było zetknąć się ze sztuką plastyczno-multimedialną tej dziedziny. Sala Gotycka i Wrocław Industrial Festiwal w percepcji odbiorców, uczestników i artystów festiwalu jest czymś szczególnym, z pewnością spora część z nich przystałaby na to, że jedno bez drugiego nie istnieje. Analogicznie można ryzykować twierdzenie, że dla olbrzymiej części gości i wykonawców przyjeżdżających cyklicznie na festiwal zza granicy nie istnieje sam Wrocław bez WIF. To właśnie w Sali Gotyckiej można było zetknąć się z artystami odpowiedzialnymi za powstanie kultury industrialnej na świecie, którzy oprócz samego wymiaru muzycznego są ikonami sztuki współczesnej, prezentowanymi w muzeach europejskich jako klasyka awangardy obok artystów takich jak John Cage, Hermann Nitsch, Nam June Paik lub Fluxus. Mowa przede wszystkim o Throbbing Gristle, którzy choć ze względu na rozpad grupy nie wystąpili razem, to wszyscy jej członkowie na WIF pojawili się w ramach własnych projektów. Genesis P Orridge i Psychic TV dwukrotnie, Peter „Sleazy” Christopherson jako Soisong, Chris Carter i Cosey Fanni Tutti jako duet Carter Tutti. Poza wykonawcami związanymi z TG w ramach jedenastej edycji WIF swój performance muzyczny zaprezentowali też Boyd Rice/NON, Nurse With Wound czy Test Dept. Przywołanie tych twórców być może pomijające całą paletę równoważnych lub może w subiektywnych preferencjach ważniejszych artystów obecnych na WIF pojawia się tu jednak w tym celu, by uwypuklić obecność protagonistów nurtu na festiwalu. Wrocław Industrial Festiwal bez wątpienia rozwija zapoczątkowaną przez nich tradycję pod kątem otwarcia na społeczność nie tylko w kontekście rozwijającego się festiwalu muzycznego, gdzie zawiązują się więzi i nowe znajomości.

Kompozycyjna praca nad repertuarami poszczególnych edycji WIF wynikała zawsze z metody, która odbiega od radykalnego ujednolicenia stylistycznego i jest to swojego rodzaju paradoksem wobec faktu, że ostatecznie każdy mógł odczuwać swoistą magię tożsamości tego wydarzenia. W gruncie rzeczy co roku wybrzmiewały różnorodne programy, których zakres i skala dotyczyły i dotyczą punktu wspólnego, jakim jest silne oddziaływanie emocjonalne. Aby nie mnożyć górnolotnych określeń wystarczy powiedzieć, iż zakres propozycji artystycznej można po prostu intensywnie czuć i każdy z uczestników zapewne wie o jakie odczucie chodzi. Inicjatorem tych doświadczeń wewnętrznych są eksperyment i poszukiwanie alternatywnych środków wypowiedzi, nieoczywistych rozwiązań instrumentalnych, fascynacja elektroniką, syntezą substraktywną, samplingiem, czy całą gamą wpisującą się w dziedzinę koncepcji instrumentalnych i wykonawczych, o których można napisać encyklopedię. Metafizyka neoklasycznego In the Nursery versus analogowa rytmiczność Dive, pełne nostalgii Ordo Rosarius Equilibro obok klasyki awangardy Tuxedomoon, surowa energia Esplendor Geometrico i balladyczność riffów gitarowych Spiritual Front. Wymienione zestawienia to zaledwie wyrywek, zarówno jeśli chodzi o edycje, z których zostały wyodrębnione, jak o gigantyczną całość wszystkich odsłon WIF. Owa mozaika to swojego rodzaju podróż, gdzie można odpłynąć z neo folkowym nurtem Rome, za chwilę zanurzyć się w klimacie lat 90 przy Portion Control, wejść w rytualną sytuację stworzoną przez Sardh, po czym potańczyć w rytmie elektroniki Dive. Sam festiwal sprawił wiele niespodzianek, bo mało kto zapewne liczył, że usłyszy legendarny repertuar Crisis, wielką niespodzianką było pojawienie się na tej samej edycji leadera Einsturzende Neubauten- Blixy Balgerda, który wystąpił w duecie z Teho Teardo. Tych, którzy oczekiwali martialnego Der Blutharsch zaskoczył zapewne psychodeliczny Der Blutharsch and the Infinite church of the leading hand. Któż spodziewałby się, że wystąpi ikona dark ambient Lustmord wobec faktu, że dotąd artysta ten stronił od sytuacji koncertowych. Scenariusz, że Lustmord na jednym festiwalu pojawi się obok Legendary Pink Dots wydawał się niemożliwy a jednak się ziścił i co więcej, kilka lat później wystąpił znów, tym razem obok Test Dept. Świadectwem otwartej formuły WIF jest w tej samej mierze fakt, że zapraszane były legendy post punk, jak Wire, czy Savage Republic, co fakt pojawienia się idących w komercyjną stronę grup, jak na przykład Covenant. Świadczy to tylko o tym, że organizatorzy unikają szufladkowego wartościowania i dzielenia.

Należy powiedzieć, że równolegle WIF jest platformą spotkań wydawców i dystrybutorów związanych ze sceną niezależną z Polski i zagranicy. Wrocław stał się dzięki temu ważnym ośrodkiem promocji sztuki awangardowej, zaś sam festiwal nabrał znamion, gdzie należy się pojawić. Kultura industrialna od samego początku swojego powstania określona była jako suwerenna w wymiarze wydawniczym. Epigoni gatunku rozwijali formułę mailing artu, wysyłając do siebie zarówno własne dema i nagrania, jak tworzyli nieszablonowe, oparte na monochromatycznej formie i zabarwione kontrowersyjną treścią propozycje wydawnicze, które nota bene same w sobie stawały się dziełami sztuki. Nie inaczej jest i teraz, bowiem twórcy związani z niezależnymi wydawnictwami dbają o to, by ich wydawnictwa były unikatowe, jeśli chodzi o autentyczność zarówno koncepcji, jak wykonania. Magia Wrocław Industrial Festiwal polega również na tym, że po koncercie można kupić płytę bezpośrednio od artysty, porozmawiać z nim jak z członkiem rodziny, nawiązując tym samym bezpośrednią znajomość z kimś, kto zawsze był obecny w pokoju na półce z kasetami, bądź o którym czytało się do tej pory oficjalnie publikowane wywiady.

Organizatorzy festiwalu nie koncentrowali się jedynie na wymiarach stricte undergroundowo niezależnych, bowiem dialog przez nich podejmowany dotyczył także instytucji i miejsc, które mogłyby podkreślić atrakcyjność wydarzenia. Zaczęto organizować giełdę małych wydawnictw w galerii Foto Gen, będącą organem Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Działania odbywały się w przestrzeniach Domu Edyty Stein, Synagodze pod Białym Bocianem, galerii BWA, siedzibie WRO czy Galerii Entropia. W pamięci pozostanie kwadrofoniczny performance T.A.G.C. w Galerii BWA Awangarda lub eksperymentalny występ Asmus Tietchens w Starej Kopalni w Wałbrzychu. Prawie od samego początku Wrocław Industrial Festiwal objęty jest mecenatem Wrocław – miasto spotkań, czyli wspierany jest finansowo przez środki z budżetu Gminy Wrocław. Ujęcie tego wydarzenia w ramach strategii rozwoju i promocji miasta jest bez wątpienia olbrzymią pomocą i jednocześnie bezwzględną możliwością istnienia festiwalu. Nie ulega jednocześnie wątpliwości, że fakt długotrwałego patronatu instytucjonalnego wynika zapewne z przekonania i świadomości, iż WIF to w dużej mierze rozwijanie tradycji niezależnej i awangardowej, które bardzo silnie określają Wrocław w kontekstach kultury i sztuki. Wrocław jest miastem, gdzie działał Jerzy Grotowski – założyciel teatru Laboratorium, tu narodziła się Pomarańczowa Alternatywa, działali wybitni konceptualiści jak Wanda Gołkowska, Jerzy Ludwiński, czy Stanisław Dróżdż. Rozwijająca się scena punk rocka i pokrewnej alternatywy łączyła w tym mieście ludzi realizujących się w plastycznych wymiarach artystycznych wypowiedzi, czego przykładem jest współpraca grupy LUXUS z zespołami Miki Mausoleum, Klaus Mitffoch, czy Kormorany. Opis kondycji kulturalnej Wrocławia w tym kontekście kwalifikuje się bez wątpienia na oddzielny artykuł, niniejszy sygnalizuje jednak, iż Wrocław Industrial Festiwal jest wydarzeniem na tyle unikatowym, by można było go określać jako zjawisko kulturotwórcze i bezprecedensowe dla samego Wrocławia (i nie tylko). Wobec powyższego wypada życzyć organizatorom, fanom i artystom, by nadal stali po stronie maszyn, trwać w niezapomnianych przeżyciach i czekać na kolejne edycje WIF!

Powrót do góry