We fragmentarycznym i niestabilnym świecie linie napięć i podziałów wiodą nie tylko przez mapy i strategiczne plany, lecz obejmują sferę kultury i praktyk codziennych. Są źródłem identyfikacji wrogich obozów, służą do ich mobilizacji i treningu. Skala tego zjawiska jest na tyle rozległa, że trudno o statyczny opis i generalizującą diagnozę. Ofiara jednego konfliktu bywa bowiem zwycięzcą potyczki na innym utajonym froncie.
Wielowymiarowość tego zjawiska – nierozerwalnie związanego z militaryzacją na poziomie języka – do tego stopnia utrudnia odczytanie sytuacji i właściwą nań reakcję, że nim konflikt zostanie odczytany zbiera swoje żniwo. W ilu wojnach bierzemy udział, na ilu polach walki jesteśmy zaangażowani, nie będąc tego w ogóle świadomymi? I jak ten stan określić, jeśli nie alienacją i ubezwłasnowolnieniem?
W amerykańskiej doktrynie wojskowej funkcjonuje model OODA (Observe-Orient-Decide-Act Obserwacja-Orientacja-Decyzja-Akcja) opisujący właściwy cykl podejmowania decyzji. Jaki wysiłek musimy poczynić, ile użyć intelektu i uwagi, aby właściwie oceniając swoją sytuację, zejść z pola ostrzału, zdezerterować lub jeśli jest to przez nas postrzegane jako zasadniczy cel – wygrać rozgrywkę.
Rytuał to próba uaktualnienia i subiektywizowania postnowoczesnej mapy konfliktów i wojen oraz kreowania arsenałów służących przetrwaniu. To reakcja ku świadomości, sprawstwu, odpowiedzialności, ale także gest buntu i rozpaczy wobec niemożności zatrzymania tego, co totalne. Wojna w swoim spełnionym wymiarze jest manifestacją totalności, wobec której jednostka jest zawsze bezradna.