Napięcie

Andrzej Mazur

Synonimem napięcia jest pojęcie „różnicy potencjałów”, które samo w sobie, bez dodatkowych objaśnień uznawać można za piękną analogię świata sztuki. Napięcie jest przeciwieństwem zunifikowanego, jednorodnego stanu rzeczy. Dość powszechnym wydaje się być określanie napięcia, jako dynamicznej sytuacji w ramach konfliktu, czy sporu.

Struktura języka posiada jedną fundamentalną zasadę, będącą jednocześnie osią wszystkich systemów dialektycznych. Owa zasada dotyczy tego, że każda wypowiedź posiada przeciw wypowiedź. Odmienne wypowiedzi kształtujące rys dyskursu są w pewnym sensie niczym plus i minus. Dyskusje bywają gęste, zaś gęstość, to nic innego, jak napięcie. System zakładający współmierność relatywów, przeciwieństw, tez i anty tez, byłby z pewnością najodpowiedniejszym odniesieniem do napięcia, gdyby nie istotny szczegół, który definiuje jego znaczenie. Chodzi mianowicie o to, że w zamkniętym obwodzie prąd zmierza w jednym tylko kierunku. Czy brak przeciw wektora oznacza, że włączając prąd wszystko w obrębie systemu podlegać będzie sile determinującej, na którą nie będzie miała wpływu żadna kontr wypowiedź?

Można powiedzieć, że wystarczy odłączyć prąd i brak jego oddziaływania określimy, jako przeciwieństwo gęstości popychającej rój elektronów w jednym właściwym kierunku. Cisza, sytuująca się poza językiem nie zdolna jest jednak ani do wypowiedzi, ani przeciw wypowiedzi. Tymczasem rój elektronów jest głośny niczym dron i napiera nadal – pewnie i regularnie. Zwykle jest tak, że kiedy inna potężna siła ma wpływ na kierunek napięcia (w zależności od anty upodobań, może być nią mafia, masoneria, Internet, czy sieć korporacji) to wówczas poczuć się można jak pasywny elektron. Im głośniejszy rój, tym większa pasywność społeczna. Napięcie sięga zenitu, jest coraz gęściej i nikt nie może nic zrobić.

Owe fatalistyczne perspektywy kształtują coraz częściej ufundowaną na niepokoju postawę społeczną, którą można by określić, jako stoicką opcję, zakładającą brak podejmowania działań wobec niemożliwości wpływu na napięcia z zewnątrz, których siła jest tak intensywna, że nie ma możliwości i formy oporu. Wydaje się jednak, że wszyscy zapomnieli o fakcie, że napięcie można kontrolować. Społeczeństwo jest w pewien sposób podobne do syntezatora analogowego lub modularnego systemu sterowanego napięciem. Trzeba powiedzieć jednocześnie, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy gałkami i potencjometrami syntezatora, którymi łatwo kręcić a światem, który mało tego, że nie posiada gałek, to na dodatek wydaje się być pozbawionym czytelnego schematu technicznego.

Brak logicznej integralności świata jest coraz bardziej dostrzegalny w wymiarze społecznym na wielu poziomach. Świadomość takiego stanu rzeczy może być jednocześnie podpowiedzią, która stymulować będzie do nakreślania nowego schematu. Choć kierunek jest czytelny i niezmienny, to nikt nie może zakazywać tego by iść na przekór. Można przecież kontrolować kierunek wedle życzenia i stwarzać to, co do stworzenia jest możliwym.

Być może to właśnie nasz własny głos jest tą przeciw wypowiedzią wypowiedzi nakazującej nam iść w jednym kierunku. Napięcie jest z tej perspektywy rozumiane jako kreacja i aktywność, stając się tym samym antytezą całkowitej podatności na wpływ z zewnątrz. 

W sztuce napięcie funkcjonuje w kontekście procesu dezintegracji i destabilizacji zrównoważonej całości. Choć w każdym przypadku chodzi o destabilizację odmiennego porządku, to za każdym razem dezintegracji ulega właśnie porządek. Kiedy więc powiemy coś na temat naruszenia wewnętrznych zasad idealnego, bądź nawet spójnego logicznie układu, tendencji, czy stylu, to wypowiadamy się na temat napięcia. Zawsze naruszenie integralności wynika z chęci deformacji czegoś, co w percepcji tego, który deformuje jest dopełnione w pozorny lub niewłaściwy sposób. Zdeformowany napięciem układ jest więc niczym innym, jak nową formą dopełnienia lub określeniem nowych reguł równoważących.

Można z pewnością powiedzieć, iż cała historia sztuki jest historią napięć.

Powrót do góry