XVI WROCLAW INDUSTRIAL FESTIVAL

Równo 20 lat temu, w październiku 1997 zorganizowałem mój pierwszy koncert w nieistniejącym już klubie Rocker we Wrocławiu. Był to audio- wizualny show nieodżałowanych Belgów z Noise Maker’s Fifes. Wcześniej jako zapalony miłośnik muzyki około-industrialnej swoją pasją starałem się zarażać słuchaczy Radia Wroclaw, prezentując Tę muzykę na antenie regionalnej rozgłośni. Jednak właśnie to konkretne wydarzenie było moim pierwszym osobistym przełomem. Trochę zazdrościliśmy Czechom i Niemcom festiwali i koncertów na które sami wytrwale pielgrzymowaliśmy w latach 90-tych. W końcu zakiełkowała myśl, że przecież te same zespoły mogą do nas przyjeżdzać, trzeba im to „tylko” umożliwić. Przez następne lata działalność promotorska nabrała rozpędu: cykl koncertowy pod szyldem „Młodzi po stronie maszyn”, pamiętny festiwal na dziedzińcu Miejskiego Arsenału w czerwcu 1999 i w końcu w 2001 roku zwarcie szyków z Arkiem Bagińskim, artystą wizualnym, aktywistą, organizatorem pokazów kina offowego. Efektem tego był pierwszy WIF zorganizowany za własne oszczędności w 2001 roku, w dawnym bunkrze pod Wzgórzem Partyzantów. Kolejne edycje to już Sala Gotycka przy ul. Purkyniego, wówczas surowa, nieogrzewana, nieprzystosowana do koncertów. Listopadowy chłód, publiczność w kurtkach, scena którą wciągaliśmy linami przez okno na 2-gim piętrze, gdyż nie było innej możliwości, wszystko od początku do końca robione własnymi siłami: począwszy od programu i logistyki po przygotowywanie sal, klejenie plakatów, odbieranie artystów z lotniska czy bieganie z miotłą, kiedy publiczność rozjechała się do domów. Nic nie zapowiadało późniejszej skali i rozwoju festiwalu. Nie mieliśmy biznesplanu, budżetu, profesjonalnej promocji (internet był w powijakach a informacje rozchodziły się głównie poczta pantoflowa). Pamiętam jednak atmosferę uniesienia i entuzjazmu, która towarzyszyła mi zawsze podczas tych dni, oraz poczucie sensu wykonywania pracy, która ma duże znaczenie dla innych. To uczucie nie opuściło mnie do dziś… Kolejny przełom to rok 2003 kiedy festiwal spotkał się z zainteresowaniem Wydziału Kultury Wrocławia co zaowocowało wsparciem finansowym kolejnych edycji i profesjonalizacją naszych działań. Tu należą się szczególne podziękowania dla Dyrektora Jarosława Brody, który już wówczas dostrzegł wartość artystyczną, potencjał oraz autentyczność festiwalu. Od tamtego czasu, rokrocznie w mglisty, listopadowy weekend, idealnie korespondujący z klimatem muzyki, do Wrocławia ściągają artyści oraz publiczność z całej Europy a także Japonii, Ameryki czy nawet Australii. Nigdy nie przypuszczałem, że pasja stanie się największą przygodą mojego życia, dającą mi możliwość samorealizacji a także satysfakcję z możliwości aktywnego współtworzenia międzynarodowej rodziny miłośników sztuki i kultury około – industrialnej. Sztuki, która stanowi autonomiczną wysepkę w zdominowanym przez hiper konsumpcję i miałką kulturę masową współczesnym świecie.

Każda rodzina ma swoje święto, jednym z nich niewątpliwie jest dziś WIF, który istnieje przede wszystkim dzięki Wam – miłośnikom Tej muzyki, fanom o otwartych umysłach, artystom, wydawcom, promotorom. Wam wszystkim, którzy rokrocznie uczestniczycie w festiwalu. To Wy jesteście paliwem dającym nam energię do działania, to dzięki Wam tak na prawdę ten festiwal się rozwija. Dziękuję za to wsparcie mając jednocześnie nadzieje, że nasze święto będzie celebrowane jeszcze przez długie lata.

Maciej Frett – Dyrektor festiwalu

 

Kiedy w 2001 roku Maciej Frett podzielił się ze mną ideą powołania do życia nowego festiwalu o charakterze prezentującym muzyczną scenę z okolic naszych własnych zainteresowań – obejmujących szeroko pojmowaną elektroniczną awangardę od razu bez większych wątpliwości uznałem to za ciekawe i intrygujące wyzwanie. W tym czasie tworzyliśmy z Aureliuszem Pisarzewskim i Maćkiem rozwijający się wspólny projekt pod nazwą Job Karma. Każdy z nas miał za sobą doświadczenia wynikające z uczestnictwa w kontrkulturze z końca lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Czasy kiedy muzykę trzeba było wyszukać, zdobyć i przegrać. Płyty i kasety które trafiały na nasze półki były sprowadzane przez przyjaciół, powielane przez znajomych, nagrywane na koncertach. Stąd mam szczególny stosunek jako odbiorca do pracy którą wykonują artyści, wydawcy i promotorzy. Z podziwem obserwowałem poczynania starszych kolegów zajmujących się pracą w tzw. trzecim obiegu. Ale wcześniej przed nimi byli przecież jeszcze inni którzy w warunkach surowego realnego socjalizmu tworzyli wrocławską awangardę lat 70 stojącej w poprzek ówczesnej rzeczywistości. Nie bez przypadku takie przedsięwzięcie jak Wrocław Industrial Festiwal które już prawie przez dwie dekady rokrocznie pojawia się w naszym mieście otrzymało nie tylko zielone światło ze strony Wydziału Kultury Gminy Wrocław ale także wielu instytucji oraz przedstawicieli lokalnych mediów które przez wiele lat wspierały nas i pomagały. Szczególnie te wsparcie ważne było podczas pierwszych kroków jakie stawialiśmy na gruncie organizacyjnym. Mając niewielkie środki mogliśmy liczyć na pomoc innych instytucji. Piszę o tym bo to oddaje braterskiego ducha festiwalu który kryje się nie tylko podczas naszego muzycznego maratonu ale także podczas wielomiesięcznych przygotowań. Poprzez dość liczny udział uczestników spoza naszego kraju festiwal z czasem zyskał charakter międzynarodowy i stał się nie tylko miejscem w którym można posłuchać i zobaczyć kolejne interesujące projekty muzyczne, ale poprzez spotkania wydawców, promotorów i artystów stał się międzynarodowym forum wymiany myśli i idei której owoce pojawiają się w różnych miejscach Europy. Choć wspólnie z Maćkiem firmujemy działalność Stowarzyszenia Industrial Art które jest organizatorem festiwalu to nasze wspólne działania odbywają się oczywiście w szerszym gronie. Przyjaciele którzy dołączyli do naszego zespołu poświęcający swój czas, dzielący z nami swoje pasje i zaangażowanie w tworzenie tego projektu są równie istotni i ważni. Mam nadzieję że w takim specyficznym mieście jakim jest Wrocław nić wiążąca kolejne pokolenia ludzi związanych z promocją kultury alternatywnej będzie nadal łączyć i zapisze w przyszłości nowe karty tej historii.

Szanowni goście, przyjaciele przed nami kolejna – XVI odsłona Wrocław Industrial Festival, w tej osobistej zapowiedzi chciałbym życzyć Wam jak największej ilości wrażeń, nieprzespanych nocy, zaskakujących odkryć, nowych przyjaźni a przede wszystkim wiele dobrej i inspirującej muzyki przez cały czas trwania festiwalu.

Arkadiusz Bagiński – Dyrektor festiwalu

WROCŁAW INDUSTRIAL FESTIWAL 2017, CHWILA REFLEKSJI, PRÓBA REKAPITULACJI

Pierwsza edycja Wrocław Industrial Festiwal odbyła się na początku naszego wieku w pozostałym po II Wojnie Światowej, starym betonowym bunkrze położonym w samym centrum Wrocławia. Pamiętam brutalistyczną bryłę, surowy szalunek na murach oraz brak zasięgu GSM wewnątrz… Napiętnowane historią oraz znaczeniami miejsce, żywe świadectwo traum XX wiecznych dziejów miasta – było scenerią kameralnego wydarzenia. Atmosfera I Festiwalu w niczym nie zapowiadała dzisiejszej skali WIF…

Odwiedzający współczesny Wrocław skazany jest na konfrontację z historią widoczną na każdym kroku. Od wieków średnich po modernizm. Metropolia położona na skrzyżowaniu europejskich szlaków, łączących wschód, zachód i południe – posiada także inną, niemożliwą do pominięcia historię. Wrocław to miasto wyjątkowe na mapie sztuki XX wieku. Żywotne dziedzictwo artystycznego fermentu Wrocławia obejmuje wiele świetnych kart. Zawiera się w nim (między wieloma innymi) – ekspresjonistyczne malarstwo Waldemara Cwenarskiego, unikalność teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego, niezwykle aktywne w latach 70. środowisko sztuki konceptualnej, barwne zjawiska ponurych lat 80.: grupa Luxus – jej czytelne koneksje z prężną, wrocławską sceną punk, a także zamieniający ulice miasta w scenerię karnawału, społeczno artystyczny ruch Pomarańczowej Alternatywy.

Nie tylko położenie, awangardowe dziedzictwo i historia miasta zadecywały o sukcesie Wrocław Industrial Festiwalu. W ciągu kilkunastu lat Festiwal posiadł także wiele innych atutów. Stał się wielkim świętem muzyki industrialnej, eksperymentalnej, nowofalowej, post punkowej – określenia można by mnożyć. Co łączy artystów występujących na WIF? Niezwykle trudno znaleźć obejmujący wszystkich, uniwersalny, wspólny mianownik. Dewizą i głównym zamierzeniem jest różnorodność. W Sali Gotyckiej co rok krzyżuje się wiele wątków muzyki współczesnej: od intymistycznej, minimalnej muzyki szmerów, do maksymalistycznego, totalnego audio inferno. Od akustyki do elektroniki. Od sonicznych kolaży i ambientu do serialnego rhythm noise, techno industrialu. Od muzyki granej na klasycznym zestawie: wokal, gitary, perkusja do niesamowitych dźwięków wydobywanych z specjalnie skonstruowanych urządzeń. Elementem jednoczącym może być klimat, ewokowana atmosfera; z pewnością jest to także azymut na eksperyment. Na przestrzeni lat kultura industrialna wypracowała wielowymiarowy język, który zawarł w sobie schematy jak i nieskończoną przestrzeń innowacji i eksperymentu.

Kilkadziesiąt lat temu, muzyka prezentowana na Wrocław Industrial Festiwal zostałaby zaklasyfikowana jako Entartete Musik. W III Rzeszy jako zdegenerowane określono sztukę nowoczesną i jazz. Określenie skazywało nowe tendencje na potępienie, w konsekwencji na nieistnienie. Naszą sztukę nazwano by „chorą”, gdyż nie respektuje żadnych tabu. Wśród wielu innych pierwiastków, kultura industrialna bez ogródek ukazuje ujemne aspekty cywilizacji. Dla niektórych, taka ekspozycja oznacza gest poparcia. Nie czas by burzyć ten fałszywy schemat. Industrial – w przeciwieństwie do innych nurtów muzyki, popularnej jak i eksperymentalnej, w tym tzw. akademickiej muzyki awangardowej – jest ruchem wnikliwie obserwującym procesualność naszej rzeczywistości. Jako taki, odrzuca kwietyzm, eskapizm oraz jednoznaczne czarno-białe podziały. Unikając doraźnego zaangażowania politycznego oraz publicystyki, industrial nie jest ślepy na rzeczywistość. Reaguje, bezlitośnie opisuje i ocenia. Stan otaczającego nas świata, wskazuje jasno że muzyka industrialna jest adekwatnym soundtrackiem czasów w których żyjemy.

Wrocław Industrial Festiwal rokrocznie sprowadza do Wrocławia rzesze głodnych sztuki z całej Europy, część publiczności przybywa nawet z odleglejszych zakątków. WIF posiada wyrazisty profil, gości największych twórców globalnej sceny oraz spełnia rolę najważniejszego w tej części Europy, przeglądu. Projektowi WIF przyświeca pewnego rodzaju misja. Odbiorca Festiwalu, podczas kolejnych edycji miał okazję poznania różnorodności kultury industrialnej, miał także możliwość dogłębnej podróży po historii ruchu. Mimo cechującego scenę indus pewnego hermetyzmu, izolacjonizmu, WIF zawsze stawiał na inkluzywność. Scena industrialna tworzy coś, na kształt wspólnoty różnorodnych, szanujących swoją odmienność, indywiduów. Podkreślenia godna jest doskonała atmosfera panująca na Festiwalu. WIF zdołał wykształcić wierną, charakterystyczną publiczność, cechującą się otwartością, dynamiką i krytycyzmem. Festiwal komunikuje oraz integruje; jest momentem, w którym muzyka jednoczy, inspiruje, aktywizuje, uzbraja w siłę oraz natchnienie. Industrial potrafi nieść konstruktywne przesłanie, streszczające się choćby w słowach ratujmy siebie.

Jesienne dni i wieczory WIF zamieniają się w długie maratony prezentacji. Niekiedy intensywność, emocje i timing potrafią doprowadzić do krańców przyswajalności. Jednak festiwalowe dni nigdy nie dopuszczały nudy. Oprócz koncertów, doskonale wyprodukowany i zorganizowany festiwal oferuje wystawy, prelekcje, projekcje i ekskursje. Motorem jest zmienność i ewolucja. Dzięki temu WIF przyciąga także osoby spoza nurtu, jest czasem konfrontacji, wymiany poglądów, nawiązywania kontaktów i współpracy. WIF buduje przestrzeń dla artystów jak i dla producentów, wydawców, dystrybutorów, kolekcjonerów, didżejów, publicystów. Artyści są obecni tak na scenie jak i wśród publiczności. Wszystko odbywa się bez wymuszonego podziału, bez zamkniętych stref VIP itp. Dla jednych jest okazją rozszerzenia kanałów dystrybucji, dla innych miejscem, gdzie twarzą w twarz możesz porozmawiać z muzykiem, którego podziwiasz. Osobiście spotkać artystę, którego sztuka przyprawia cię o dreszcze…

Każdy rok przynosi scenie nowe rozwiązania, nowe nazwiska. Festiwal jest instrumentem krytycznym, wychwytującym istotne artefakty – te które przeminą jak i te, które pozostaną. WIF daje odbiorcy wybór oraz możliwość samodzielnego wartościowania. Tak, wartościowania – terminu tak inkryminowanego w dzisiejszym humanistycznym dyskursie.

Obecność Wrocław Industrial Festiwal mocno wpisała się w europejską scenę. Pozostaje życzyć twórcom Festiwalu dalszego zapału, interpersonalnych talentów, kreatywnej siły i pasji.

Wiktor Skok


Alles powstał w 2014 roku. Muzyka duetu to wypadkowa Electro-Punk,Industrial, EBM, Anarchowave z tekstami osadzonymi w stylistyce punk ipost-punk. Zespół zadebiutował płytą „Post” wydaną przez Amerykański label Mecanica Records. Album zebrał dobre recenzję zarówno w Polsce jak i zagranicą. Płyta często była okareślana jako „powiew świeżości” na scenie electro-minimal-synth. Kolejnym wydawnictwem był singiel zatytułowany „Union” zawierający utwory „Aparat” i „Utopia”. Rok 2016 Alles rozpoczął od wydania „Together we are alles”(Antena Krzyku). Płyta zawiera utwory grup:Dezerter, Apatia, Post Regiment, Guernica y Luno w „nowych” elektronicznycharanżacjach. W Listopadzie ukazał się drugi album grupy pt. „Cultura”

Jeden z najbardziej enigmatycznych projektów w panoramie muzyki industrial ostatnich dekad.  Autopsia jest stale obecna na scenie lecz uczestnicy zamierzenia pozostają od zawsze incognito. Długowieczna Autopsia (początki sięgają końca lat 70.) wywodzi się z post punkowej sceny alternatywnej. Jej działania przebiegają pomiędzy Londynem a rodzinną ex-Jugosławią. Muzykę określić można jako absolutny no-pop.  Monumentalny wyraz Autopsia zawarł w sobie elementy neoklasyczne, hałas, beat, jak także elementy bliskie muzyce Beli Bartoka i innych, inspirowanych folkiem innowatorów XX wiecznej muzyki klasycznej. Inkorporowano do niej motywy muzyki religijnej i ludowej. W multidyscyplinarnej aktywności mieści się wiele tworzyw. Demonstracje Autopsia to zwykle instalacje, łączące dźwięk, obraz i tekst . Muzyce towarzyszy radykalna grafika, filmy, specjalne filozoficzne manifesty, serie akcydensowych  druków, grafik, plakatów itd. Wizualia wprawnie poruszają się w spuściźnie sztuk wizualnych XX wieku. Autopsia krzyżuje politykę i estetykę, eksploatując jednocześnie tematy totalitarne. Hasło 20th Century is Dead – głosiło śmierć XX wiecznej modernistycznej utopii, klęski idei postępu w obliczu regresu i wojny w ex-Jugosławii. W latach 90. Autopsia przenosi swoje działanie do Pragi, pojawiając się w wielu galeriach środkowej i wschodniej Europy. Od kilkudziesięciu lat, twórczość Autopsia znaczy permanentny eksperymentalizm i niezniszczalność… (WS)

Jednoosobowy akt By The Spirits w skrócie to: wokal, gitara i podkłady. Niosąca w sobie niebywale muzykalny dar, indywidualna twórczość, ujmująca w swoim umiarze i minimalizmie. Jednocześnie nośna w swojej prostocie i melodyjności. Spirytualizm, otchłanie Thanatosa to istotne źródła inspiracji Michała Krawczuka.  Jego By The Spirits, to – zwracająca się ku naturze, odwołująca się do ducha ciemnych, gęstych lasów dolnego Śląska oraz mistyki prastarej góry Ślęza – śpiewna oda do wielobóstwa. (WS)

By the Spirits to jednoosobowy projekt z pogranicza folku i neofolku. Oficjalnie został powołany do życia w marciu 2016 na Dolnym Śląsku. Do dziś, By The Spirits ma swoim koncie kilka wydawnictw, w tym wydane w ubiegłym roku nakładem Eisenwald – „Visions”. Rdzeń By The Spirits stanowi inspirowana szeroko pojętym folkiem muzyka oraz teksty poruszające tematy takie jak związek pomiędzy człowiekiem a naturą, duchowość, miłość czy śmierć. W czasie swojego istnienia projekt dał ok. 40 koncertów dzieląc scenę z takimi klasykami gatunku jak Death in June, Of the Wand and the Moon, Spiritual Front.

Przedstawiciele  różnych pokoleń sceny industrial: Flint Glass alias Gwenn Trémorin oraz Cent Ans De Solitude aka Jean-Yves Millet – we wspólnym, specjalnym zamierzeniu audiowizualnym. Jean Yves, aktywny od połowy lat 80. reprezentant starej szkoły industrial – muzyk, konstruktor własnych instrumentów, plus biegły w aktualnej zaawansowanej technologii oraz brzmieniach od IDM po rhythmic noise, digital drum’n’bassie  do elektronicznego ambientu – Flint Glass. Francuscy artyści biorą na warsztat mało znany, niemy film Sprengbagger 1010, Carla-Ludwiga Achaza Duisberga z 1929.
Kanwą obrazu jest ekspozycja uniwersalnej w dziejach kultury, dychotomii między naturą a kulturą/ cywilizacją. Fronda, między arkadią życia w zgodzie z naturą, a nieposkromionym dążeniem do postępu, ku krańcowej eksploatacji ludzkich możliwości. Industrialni artyści proponują muzyczną interpretację konfliktu będącego osią filmu. Sprengbagger 1010 został uznany za dzieło wyprzedzające swoją epokę. Live performance Cent Ans De Solitude vs. Flint Glass będzie skrzyżowaniem ich oryginalnych koncepcji muzycznych oraz odmiennego podejścia do tworzywa. W brutalnych brzmieniach metalu o metal zawrze się odbicie cywilizacyjnego koszmaru. Przewidywane jest użycie przedmiotów znalezionych, kamienia, metalu, drutów, sprężyn – kombinowanych i kontrapunktowanych z melodyjnymi  liniami elektroniki. Natura vs. Człowiek. Przygotujmy się na audiowizualną odsłonę XX wiecznej opozycji. (WS)

Od 20 lat aktywny jako promotor i DJ na scenie Gothic/Industrial. Organizator corocznego festiwalu Tower Transmissions w Dreźnie.

Współzałożyciel cyklu imprez SDGE oraz KoldHaus w Łodzi. Od kilkunastu lat intensywnie działający na scenie dark independent w Polsce i goszczący na imprezach oraz festiwalach w całym kraju. Pasjonat zimnego tańca, depresyjnej dyskoteki i mechanicznych potańcówek.

Wiktor Skok to protagonista kultury industrialnej i wieloletni animator sceny hardcore punk. Lider i wokalista grupy Jude oraz wydawca zina Plus Ultra. Publicysta, promotor i kurator projektów muzycznych. Od lat całkowicie poświęcony wszelkim odmianom ekstremalnej muzyki mechanicznej. Główne bieguny jego pasji stanowią industrial, electro-industrial, EBM, power electronics, power noise. Robotę DJ-a uważa za proliferację swoich muzycznych pasji i element estetycznej propagandy. Prezentacje mogą być zarówno apologią łomotu, jak i miłych uchu melodii. Łączy swoje własne produkcje z szeroko znanymi standardami industrialnego hałasu. Jego sety niosą zazwyczaj zaskakujące zwroty bruityzmu i tonalności. Obok siebie współgrają kompozycje Dymitra Szostakowicza, Karola Szymanowskiego, szlagiery Marleny Dietrich, Zarah Leander oraz totalne, maszynowe serie Esplendor Geométrico czy Vivenza. Większości demonstracji towarzyszą projekcje autorskich filmów i videoklipów. Wiktor Skok konstruuje montaże, które suportują siłę i gwałtowny przekaz, zarówno Jude, jak i jego solowych setów. Większość z nich stanowi także autonomiczne artefakty. Występy Wiktora Skoka otwierały koncerty i sety takich wykonawców i zespołów, jak Laibach, Z’ev, Whitehouse, Scorn, Schloss Tegal, David Carrett czy Terence Fixmer.

Na początku lat 80. Drew McDowall przybywszy z rodzinnej Szkocji do  Londynu szybko wsiąkł w ruch, który został później opisany w znanej książce England Hidden Reverse. Uprzednio aktywny w postpunkowym undergroundzie Drew, był zawsze obecny na scenie, od czasów rewolucji kulturalnej zapoczątkowanej przez Throbbing Gristle, rozwijanej następnie przez Psychic TV oraz Current 93. Jego nazwisko z pewnością kojarzymy z Rose McDowall – malowniczą wokalistką ultra słodkiego, popowego duetu Strawberry Switchblade. Głos jego ex małżonki znany jest z niezapomnianych piosenek Death In June, Current 93 czy Sorrow. W latach 80. i 90. Drew McDowall współpracował ściśle z Coil. Był na miejscu podczas tworzenia, rejestracji mitycznych utworów oraz uczestniczył w pozamuzycznych pasjach, nieobecnych już wśród nas muzyków. Miał udział w produkcji klasycznych albumów Coil, a także w epickich kolaboracjach, którymi duet Petera Sleazy Christophersona i Johna Balance zamykał swoją legendarną przygodę. Od blisko 20 lat Drew McDowall przebywa w Nowym Jorku, gdzie kontynuuje pracę wśród artystów nowej sceny eksperymentalnej, post – post – post industrialnej itd. Jego autorskie albumy Collapse oraz Unnatural Chanel wydał tamtejszy label Dais Records. (WS)

Empusae to synonim intensywizmu, nie dającego się zamknąć w racjonalnych ramach mechano etnicznego rhythm noise. Empusae jest indywidualnym tworem Nicolasa Van Meirhaeghe, znanego także jako Sal –Ocin. Twórca zafascynowany – tak nowoczesną technologią jak i pozaeuropejskimi tradycjami ezoteryzmu – zawarł w Empusae rytm i hałas oraz echa różnych praktyk magicznych. Rytmiczne ciągi hałasu i bitu służą jako budulec rytuału. Dźwięki  maja stawać się narzędziem inicjacji, wprowadzeniem w trans odejścia od materii, ku transcendencji. Empusae to rytmiczny soniczny impuls, bodziec wyjścia poza ratio. Muzyka Empusae może być rytmicznym wyładowaniem i tanecznym jak i ambientowym dronem. Jego brzmienie wiedzie od podmiejskich wysypisk złomu ku przestrzeniom nieokiełznanej przez cywilizację, dzikiej natury. (WS)

Jak sugeruje nazwa, Ghosts Of Breslau ewokuje w muzyce tajemnice, atmosferę miasta oraz duchy jego zaginionych lub też poległych mieszkańców. Wczesne produkcje związanego z Wrocławiem, działającego od 2001 roku elektroniczno – ambientowowego projektu Patryka Balawendera, były rodzajem kroniki zaginionej, istniejącej jedynie w pamięci, widmowej metropolii. Dźwiękowe pejzaże przywoływać miały ducha skomplikowanej i niejednokrotnie tragicznej  historii. W taki sposób powstała trylogia albumów: Peste, And Should The Spring Come… oraz Sacred Place. W późniejszym okresie Ghost Of Breslau skierował swoją uwagę ku dronowym, niskotonowym misternie konstruowanym brzmieniom. Przypuszczać można, że taki charakter przybierze koncert Ghost Of Breslau w rodzinnym Wrocławiu. (WS)

Grunt to hałas. Radykalny sound generowany za pomocą sensorów, fizyczny show nihilizmu i negatywizmu. Całość muzyki jest kreowana live na scenie podczas widowiskowych pokazów. Biegle posługujący się radykalną elektroniką Grunt z Finlandii rozpoczął swoja akcję w 1993. Ze swoim pokazem okropności Mikko Aspa objechał prawie cały świat. Zamaskowani muzycy używają swoich ciał jako źródeł hałasu. Dynamiczne  przeradzają się w mroczne, obskurne rytmy. Specjalne mikrofony służą im za narzędzie fonicznego ataku. Akcjom Grunt patronuje hasło: żadnych granic, żadnych hamulców.  Mikko Aspa to aktywny scenster środowiska power electronics, noise, industrial. Dystrybutor, wydawca zine’a Special Interests oraz propagator ekstremalnego elektronizmu. Ciągła nieprzerwana aktywność zaowocowała wydawniczą dokumentacją liczącą sporo woluminów, demonstrujących opcję jak powyżej. (WS)

Rytmiczna maszyna, ein zwei – Hypnoskull  – nieposkromiony produkt  Patricka Stevensa z Belgii. Jego metodą ekspresji jest rytmiczny industrial. Obowiązkowy, miarowy łomot, łamany anarchicznymi breaks. Harshowe brzmienia, beat i jego antyregularność idealnie oddają charakter twórcy. Istotę Hypnoskull streszcza także słynne  hasło electronic music means war to us. Kreacja Hypnoskull jest jednak wyrugowana z jakiegokolwiek ideologicznego balastu, co artysta podkreślił w pamiętnym manifeście The Power of Noise z 1997 roku. Hypnoskull jest jednym z filarów zasłużonego dla tego typu brzmień labelu Ant-Zen. Stanowi flagowy akt festiwali, takich jak Electroanschlag, Machinenfest czy nieodżałowanego Schlagstrom. Hypnoskull to zdrowy cynizm plus sporo czarnej ironii; zawiera w sobie techno, hardcore, załamanie tempa, serialny bit i kolejny break.  Wprowadza totalny rytm, by po chwili go złamać, zaskoczyć absurdalnym samplem i ponownie zaatakować bezlitośnie nawałnicą syntetycznego bitu. (WS)

Sztuka Inade zawiera się w szerokopasmowej przestrzeni – od mrocznego post industrialu do wielowymiarowego, ciemnego ambient. Nieziemska muzyka Inade to piękno, majestat, groza i tajemnica. Jednym z jej celów jest kreacja wielowarstwowej dźwiękowej wędrówki w głąb pozaświadomości. Inade – Knut Enderlein i Rene Lehmann posiedli umiejętność tworzenia muzyki nadającej się tak do świątyń jak i do planetariów. Dźwięk posiada tu niebywałą siłę, dociera do nieświadomości, jest w stanie wywołać stany hipnotyczne. Wielka część wytworów Inade ma ścisły związek z kosmosem – z powodzeniem wysyła słuchacza w kierunku nieboskłonu. Ewokowane przez dźwięk astralne ekskursje wiodą w niezbadane, mroczne światy. Oglądamy/słyszymy spacjalne pejzaże, jesteśmy świadkami narodzin nowych planet jak i katastrof zwiastujących nam apokalipsę. Albumy Inade to precyzyjne, przestrzenne pozaziemskie misteria. Każdy stanowi solidnie doskonale skonstruowany projekt audiowizualny. Wszystkie produkty firmowane są przez  Loki Foundation – należącą do członków grupy firmę, aktywną na polu produkcji, dystrybucji i promocji muzyki eksperymentalnej. Komponowane w znajdującym się w Lipsku, legendarnym już laboratorium Deep Audio – brzmienie Inade zawiera potencjał, który można nazwać nadracjonalnym. (WS)

Jako Vanhalla pochodzi  z  Oulu w Finlandii. Znakiem rozpoznawczym jego wydawanej od 2011 roku muzyki, jest do skrajności  posunięta eksploatacja elementów metalowych. Podstawą brzmień są umiejętnie skomponowane i zachowane –  nieprzetworzone, akustyczne brzmienia blach. Oryginalny sound wydobywa się z surowych, nie przefiltrowanych poszatkowane i ostrych jak żyletki odgłosów metalu. Sporą role odgrywa również brzmienie pomieszczeń, gdzie odbywa się rejestracja. Charakterystyczny jest brak wyszukanej produkcji i wyrafinowanej, studyjnej obróbki brzmień. Cały elektroniczny oręż (tape delay, analogowe pogłosy, filtry itd.)  zwykle obecny w takich chwilach, jedynie wzmaga efekt chropowatości. Efekt jest porażający – gwałtowny ostry, względnie nie/przyjazny uchu ludzkiemu. (WS)

Job Karma traktuje industrial jako punkt wyjścia dla twórczej wolności, poszukiwań i nieograniczonych eksperymentów. Jako hasło, w którym mieści się zarówno przemysłowy hałas, wyszukany, wielowarstwowy ambient jak także taneczny beat. Muzyce Job Karma od początku przyświecała dewiza: zero ograniczeń. Charakterystycznym, z miejsca rozpoznawalnym aspektem muzyki Job Karma są brzmienia wydobywane z wiekowych generatorów niskich i wysokich frekwencji,fal sinusoidalnych. Wyjątkowe dźwięki urządzeń, które nie zostały zaprojektowane jako instrumenty muzyczne, łączy się z modulowanymi barwami starych analogowych syntezatorów. Utwory konstruowane są na pętlach, plamach, zlepach i ciągach. Integralnym elementem utworów Job Karma są sample wynalezione w archiwach jak i zarejestrowane przez samych artystów na różnych kontynentach. Przede wszystkim w północnej Afryce i w Azji Mniejszej. W transowych formach, rytuałach obrazu i dźwięku, twórczość Job Karma zespala miejski prymitywizm jak i odbija cywilizacyjne przeciążenie. Grupa zadebiutowała w 1997r. jako duet tworzony przez Macieja Fretta i Aurelisza Pisarzewskiego, którym na stałe towarzyszy artysta wizualny Arkadiusz Bagiński, wzbogacający koncerty o video pokazy autorskich filmów. Działalność muzyczna łączy się w jedno z aktywizmem popularyzatorskim. Członkowie Job Karma są także kuratorami festiwalu, w którym właśnie bierzemy udział. (WS)

Początki Kafel sięgają szarych lat 80. PRL. Występ w Sali Riviery Remont w Warszawie podczas VII festiwalu Poza Kontrolą w 1986 roku, umieścił projekt w historii. Szerzej nieznany szczeciński duet (Darek Krzywański, Andrzej Panfil) zademonstrował spójny program, na który składał się szary szum taśm magnetofonowych plus siermiężna elektronika. Stuprocentowo domowymi środkami, przy jedynej możliwej metodzie DIY / zrób to sam, młodzi muzycy wyprodukowali interesująca muzykę. Metodą były proste bity i monotonne podkłady. Sound stworzony przez Kafel oddawał doskonale miejsce i klimat czasów, w których powstawał. Zespół zaginął na początku lat 90. Niedawno w ramach serii reminiscencji polskiej muzyki eksperymentalnej Requiem Records przywrócił ich stare materiały  Skromna historia grupy Kafel to dowód, jak czasy niedostatku były w stanie wydać ponadczasowe wartości. (WS)

Poznański projekt  audio-wizualny, poruszający się na styku wolnej improwizacji, noise’u i muzyki industrialnej, W materii Kakofonikt dźwięk staje się punktem granicznym doświadczenia, interfejsem umysłu i strumienia myśli. Publiczne wystąpienia przybierają formę performances, angażujących różne media. Instrumentarium stanowią m.in. metalowe odpadki, uszkodzone urządzenia elektroniczne, zabawkowe i specjalnie kontruowane instrumenty, przedmioty codziennego użytku, generatory fal akustycznych. Na kompozycje składają się nagrania terenowe i dźwięki konkretne. Deklarowanym celem Kakofonikt jest kalibracja percepcji słuchacza na kanał odmiennej świadomości oraz wykreowanie soniczno wizualnego środowiska dla zmysłowych oraz umysłowych sensacji. (WS)

Legendarna kreacja Stevena Stapletona jest żywym przykładem absolutnej  wolności  w sztuce.  Imperatywem jest stuprocentowa anarchia, z której wydobywa się wartość. Nurse With Wound to niezwykle owocny popis antyschematyzmu, łamania wszelkich ograniczeń czy recept. Abstrakcyjna muzyka antystrukturalna, jakże jednak odmienna od tuzinów, współczesnych nam poszukiwaczy „nowości”! Steven Stapleton jest jednym z magów ezoterycznej sceny angielskiej, mającej swoją kulminację w latach 80. To, co od tego czasu wydarzyło się pod nazwa Nurse With Wound jest wprowadzeniem w życie postulatów surrealizmu i dadaizmu. NWW jest jakby audialną wersją surrealistycznej zabawy To właśnie to, co Lautréamont opisywał jako . O muzyce NWW można powiedzieć wszystko, lecz nigdy nie da się jednoznacznie zaszufladkować tego, co wyprawia Steven Stapleton. Całkiem często, gwałt na schematach prowokuje stworzenie w NWW czegoś na kształt anty przeboju.  Nietrudno znaleźć takie momenty na płytach NWW. Nikt nie odbierze NWW miana klasyka anty muzyki czy też anty sztuki. W tym przypadku oznacza to sztukę najwyższej próby. (WS)Lista muzyków współpracująca z NWW jest imponujaca: Foetus, Tony Wakeford, Andrew McKenzie/ The Hafler Trio, Jim O’Rourke, William Bennett/ Whitehouse, Annie Anxiety, John Balance /Coil, i regularnie David Tibet/Current 93.Zespół występuje na żywo niezwykle rzadko a każdy live performance to niezapomniane doświadczenie nie tylko dla otwartych umysłów.

Norweski reżyser Tom Hovinbøle podjął się karkołomnego zadania – nakręcenia filmu dokumentalnego, który miałby podjąć próbę wyjaśnienia i zdefiniowania estetyki noisowej w muzyce. Projekt zajął mu kilka lat, podczas których przeprowadził serię wywiadów z najważniejszymi postaciami ze sceny noise, takimi jak Merzbow, Lasse Marhaug, Toshimaru Nakamura, Francisco López, Maja Ratkje, Helge Sten czy Otomo Yoshihide. Z tych wywiadów powstał film Nor Noise, który stara się odpowiedzieć na kluczowe pytania, dzięki którym można w pełni zrozumieć to zjawisko: Czym jest noise? Skąd się wziął? Jak pracuje się z czystym dźwiękiem? Jakie możliwości pojawiły się wraz z nowymi technologiami obróbki dźwięku? Jaki będzie rezultat zastąpienia tradycyjnej harmonii i melodii czystym doświadczeniem dźwiękowym? Dokument ten to nie tylko osobiste i prywatne wynurzenia na ten temat poszczególnych muzyków, ale też przedstawienie historycznego kontekstu i genezy powstania tego zjawiska – od ruchu futurystów i manifest Luigiego Russolo na początku XX wieku, poprzez elektroniczne eksperymenty lat 50-tych, awangardę następnej dekady, punkową i industrialną rewolucję lat 70-tych, aż po uznanie noise za pełnoprawny nurt w sztuce dźwięku w następnym dziesięcioleciu.Słowo wstępne wygłosi: RAFAŁ JĘCZMYKczas trwania: 120 min.wstęp wolny

Grupa Rongwrong powstała w 1990 roku, tworzyli ją Maciej Piaseczyński, Marcin Kamieniak i Piotr Gałczyński. W połowie lat 90. zrealizowali kilka płyt, min. – „Epiphany” i „The Story Of Alfons Czahor” – projekty te były wydane przez legendarną wytwórnię Obuh Records i można je dziś zaliczyć do klasyki rodzimego post-industrialu i dark ambientu. Po długiej przerwie Maciek Piaseczyński samodzielnie reaktywował działalność i na nowo rozpoczął przygodę z poszukiwaniem dźwięków. Powstał materiał pod tytułem „Krwy”. Projekt ten to elektro akustyczne impresje dźwiękowe będące narracją do autentycznych wydarzeń czasów minionych. ,,czas utknął w zawiłej plątaninie losów i zdarzeń a niedopowiedziana historia krąży między światami niczym duch…” Materiał został wydany przez Requiem Records. Obecnie, grupa w składzie Maciej, François kontynuując wytyczoną drogę, transformuje materię dźwiękową w gęste multifoniczne kolaże (pojawy) zanurzone w złożonych elektronicznych strukturach. Na koncercie we Wrocławiu zaprezentowany będzie spektakl audiowizualny gdzie przeplatać się będzie dawno opowiedziana ,,historia Alfonsa Czahora” z tajemnicą metafizycznej przemiany, dzieła alchemicznych praktyk. Tym razem, mroczne sekwencje dźwiękowe odkryją dawno zapisaną, a nigdy nie opowiedzianą historie.  Warstwę wizualną wypełni film Łukasza Pawlaka, wzbogacony instalacjami wideo.

Na początku lat 90. Sielwolf zaproponował realny industrialcore. Zespół z Frankfurtu wyszedł z doskonałą, kontynentalną odpowiedzią na Ministry czy Godflesh. Do rzeczonych inspiracji doszła obowiązkową doza brudu, post awangardowej postawy, rodem z tradycji kraut. Sielwolf samplował Test Dept jak i Slayer. Gdzieś pomiędzy tymi biegunami zawierał się koncept bandu z Frankfurtu. Mistrzowskim albumem był Metastasen, łączący twardość pożyczonych riffów z wyrafinowaniem. Maszyna ściekowa – Sielwolf w mistrzowski sposób krzyżowała eksperyment i prosty łomot; nocne wyładowanie elektryczne (Nachtstrom) z jazgotem, mięso z ciekłym kryształem. Twórczość Sielwolf często powoływała się na kino, czuć tu Videodrome Davida Cronenberga jak i samotne polowania Dirty Harrego. Dronowy, dubowy ill-dustrial kolejnego albumu V został wyprodukowany przez Micka Harrisa ze Scorn (dawnego drummera Napalm Death). W połowie lat 90. Sielwolf zamilkł na lata. Po długim okresie absencji powrócił jako Sielwolf &  Nam-Khar. Transformacja przynosi zbudowaną na pętlach, przestrzenną muzykę rytualną. Nowa muzyka nie straciła na industrialności – intensywności i sile. (WS)

Mimo że Skin Area zadebiutowali w Cold Meat Industry, ich muzyka odbiega od modelu najbardziej znanych grup tej szwedzkiej wytwórni. Na albumach New Skin czy Journal Noir / Lithium Pact  -znany z projektu IRM, wszechstronny artysta Martin Bladh (grafik, performer, eseista) w duecie z Magnusem Lindhem wykreowali bogatą wielowątkową strukturę. Płytowe realizacje Skin Area znaczy pozbawione ograniczeń podejście do materii. W muzyce duetu doszukać się można wielu barw z industrialnego wokabularza. Klimat budują misternie budowane bloki: od ambientalnych soundscapes po ściany hałasu. Momentami  pojawia się tu także rytm. Album Rothko Field  to gitarowy dron i melodeklamacja oraz ziarniste, prawie sludgeowe fragmenty, pełne sonicznego brudu. Gdzieniegdzie muzyka staje się delikatna i zupełnie bezbronna. Auto ekspiacje plus self terapia. Odtworzenie upadku i rozpadu osobowego w Skin Area służy celom katarktycznym.  Całe spektrum środków użyte jest do ekspozycji negatywistycznej wizji indywiduum na tle nieprzyjaznej rzeczywistości. Północnoeuropejski spleen i nihilizm w nowej odsłonie. (WS)

Young Gods to wyjątkowy zespół, swoją sztuką unifikujący jednostki spod wielu sztandarów, wyznawców różnych stylistyk. Fanów o różnym wyglądzie i wieku.
Pod koniec lat 80. Young Gods przy użyciu rudymentarnych narzędzi redefiniował język współczesnej muzyki. Innowacyjność tria: Franz Treichler, Cesare Pizzi, Frank Bagnoud wypływała z naturalnych źródeł. Instrumentarium Young Gods nie miało nic wspólnego z mainstreamowym przepychem. Siła emanowała wprost – z ekspresji wokalisty, prostych samplerów, podstawowej elektroniki oraz automatu perkusyjnego. Na starcie zespół wsparł Roli Mosimann – producent i muzyk, ex-perkusista Swans, tworzący z Jimem Foetusem duet Wiseblood. Począwszy od nazwy, od początku do końca, Young Gods to ogień, sztorm i burza. Całokształt eksponował poetykę surowości oraz nieposkromionej energii. Opiewał pierwotne siły natury, buzujące w miejskiej dżungli. Young Gods uosabiał prymarną dzikość w konfrontacji z cywilizacją. Muzyka YG niosła wagnerycką siłę oraz afirmowała romantyzm serca Europy. Na albumach The Young Gods i L’eau Rougeartyści zaproponowali mariaż masywnej formy gitarowego industrialu z eksperymentem, nie zapominając nawet o humorze. YG z sukcesem łączył anglosaską, quasi hardrockową ciężkość z frankofońskim wyrafinowaniem. Koncert na WIF skoncentruje się na materiale z pierwszych dwóch, doskonałych albumów Young Gods. Po sukcesie debiutu, YG dalej rozszerzał pole działania. Ich muzyka sięgnęła głębiej ku tradycjom rocka, zespół zdobył popularność także w USA. Young Gods łączy dziś różne generacje. Warto pamiętać, że YG odwiedził Polskę w czasach, gdy kraj ten był raczej nieobecny w planach tras zachodnioeuropejskich wykonawców. Od tamtego czasu ma tutaj wierne grono zaprzysięgłych miłośników. (WS)

Każdy uczestnik tanecznych imprez około industrialnych błyskawicznie,  po pierwszych odgłosach rozpoznaje hit One Eyed Man. Nie jest to jedyny, udany produkt czynnego od 1996 projektu Mika Goedrijka. This Morn Omina stanowi kolejny znaczący punkt w przebogatej panoramie electro industrialu północnej Europy a jego popularność wykracza poza scenę industrialną. This Morn Omina stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych produktów wytwórni Ant_Zen. Terminem, który permanentnie mógłby pojawiać się przy opisie każdego fragmentu kreacji This Morn Omina byłby trans. TMO to trybalny industrial – etniczne rytmy w ścisłym zespoleniu z elektroniką. This Morn Omina łączy pozaeuropejskie tradycje rytmiczne z wysoko zaawansowaną bazą technologiczną. Pętlowe, generowane elektronicznie, typowe dla techno tempa zespalają się z rytualnymi repetycjami.  Dochodzą do tego elementy rytmiki bliskiej psycho-trance. Seryjna repetytywna  muzyka ogarnia zmysły i psyche. Ma moc i wciąga odbiorcę w około rytualne doświadczenie. (WS)

Throbbing Gristle. Jak każdemu zespołowi tego typu, Throbbing Wafle przyświecał jeden cel: grać covery utworów oryginalnej grupy. Od czasu kiedy Throbbing Wafle zainicjowali swoją działalność, źródłowy projekt zdążył się reaktywować. Realny TG zdążył także wydać nowe materiały oraz zagrać kilka pamiętnych koncertów. Jego reaktywacja wzbudziła na dzisiejszej scenie industrialszereg dyskusji oraz kontrowersji. Throbbing Wafle budzi mniejsze emocje, jest projektem znanego z innych przedsięwzięć artystycznych Marcela Zamenhofa oraz Łukasza (Ash Neuro).TW skupiają się na wczesnych dokonaniach starego TG. Posługując się jednak nowoczesnym sprzętem i technologią reinterpretują na swój sposób pierwotną twórczość Gristle. Wafle miały zostać krótkofalowym posunięciem (pomysł miał obejmować tylko cztery recitale). Mimo nielicznych występów, TW rozwinął się w projekt aktywny do dziś. (WS)

Indywidualny projekt Christiana Erdmanna reprezentuje popularny nurt martial industrialu. Triarii to monumentalna muzyka musztry, szyku, marszu i ataku. Sama nazwa odwołuje się do formacji tzw. trzeciego rzędu – najbardziej walecznych, najbardziej sprawdzonych i pewnych żołnierzy rzymskich legionów, wprowadzanych do walki w sytuacjach krytycznych. Kiedy pada hasło res ad triarios venit – wiadomo, że rzecz przybiera poważny wymiar. Pochodzący z Bawarii projekt odwołuje się do europejskiej spuścizny, ku ideowym inspiracjom spogląda wstecz. Odżegnuje się jednocześnie od wszelkich ruchów politycznych, z którymi niejednokrotnie próbowano go łączyć.  Christian Erdmann w ramach swojej muzycznej aktywności współpracował już z członkami zespołów takich jak Werkraum, Ordo Rosarius Equilibrio, czy Spiritual Front. Te nazwy wyznaczają pokrótce spektrum analogii twórczości Triarii. Na żywo Triarii bywa wspierany przez Nicholasa z belgijskiego Empusae. (WS)

ekspozycja czynna02-05.11.2017

Wprowadzająca w trans pulsacyjna muzyka dronów, repetycji. Prezentacjom projektu, za którym stoi Rav Kosela towarzyszy monochromatyczne video. Symbole solarne, lunarne oraz psychoaktywne efekty stroboskopowe.  W hipnotycznej muzyce pojawiają się słowa mocy, mantry związane ze starożytnym kultem solarno-astralnym.

XVI WROCLAW INDUSTRIAL FESTIVAL

Program

  • 02.11 CZWARTEK
    • klub Proza, Przejście Garncarskie 2
      • 17:00 ➝ pokaz filmu: NOR NOISE
    • Dolnośląskie Centrum Filmowe – Piłsudskiego 64a
      • 19:45 ➝ wystawa: Marek Grzyb
      • 20:30 ➝ CENT ANS DE SOLITUDE + FLINT GLASS (F) : „Sprengbagger 1010″/ muzyka na żywo do niemego filmu
    • Stary Klasztor, Purkyniego 1
      • 22:30 ➝ THROBBING WAFLE
      • 23:30 ➝ DJ ERIC BYRNE
  • 03.11 PIĄTEK
    • Sala Gotycka + Stary Klasztor, ul. Purkyniego 1
      • 17:00 ➝ Otwarcie / Stary Klasztor : DJ WIKTOR SKOK
      • 18:00 ➝ / Stary Klasztor : GHOSTS OF BRESLAU
      • 19:00 ➝ / Sala Gotycka : AUTOPSIA
      • 20:00 ➝ / Sala Gotycka : JOB KARMA
      • 21:00 ➝ / Sala Gotycka : DREW MCDOWALL
      • 22:00 ➝ / Stary Klasztor : SKIN AREA
      • 23:00 ➝ / Sala Gotycka : NURSE WITH WOUND
      • 00:20 ➝ / Stary Klasztor : GRUNT
      • 01:10 ➝ / Sala Gotycka : HYPNOSKULL
      • 02:00 ➝ / Stary Klasztor : DJ WIKTOR SKOK
  • 04.11 SOBOTA
    • klub Proza, Przejście Garncarskie 2
      • 16:00 ➝ RONGWRONG
    • Sala Gotycka + Stary Klasztor, ul. Purkyniego 1
      • 17:00 ➝ Otwarcie / Stary Klasztor : DJ PARADROID
      • 18:00 ➝ / Stary Klasztor : KAKOFONIKT
      • 19:00 ➝ / Sala Gotycka : SIELWOLF & NAM-KHAR
      • 20:00 ➝ / Sala Gotycka : TRIARII
      • 21:00 ➝ / Sala Gotycka : INADE
      • 22:00 ➝ / Stary Klasztor : EMPUSAE
      • 23:00 ➝ / Sala Gotycka : THE YOUNG GODS
      • 00:30 ➝ / Stary Klasztor : JAAKKO VANHALA
      • 01:20 ➝ / Sala Gotycka : THIS MORN’ OMINA
      • 02:10 ➝ / Stary Klasztor : DJ PARADROID
  • 05.11 NIEDZIELA
    • Klub Stara Piwnica, Krupnicza 15
      • 16:30 ➝ Otwarcie
      • 17:00 ➝ XAO
      • 18:00 ➝ BY THE SPIRITS
      • 19:00 ➝ MAAAA
      • 20:00 ➝ KAFEL
      • 21:00 ➝ ALLES
      • 22:00 ➝ DJ NOWOTNY

Bilety

karnet (limitowana ilość) – do 10.09 – 195 PLN / od 11.09 – 220 PLN
02.11 (czwartek) 35 zł (przedsprzedaż) / 50 zł (na bramce)
03.11 (piątek) 100 zł (przedsprzedaż) / 120 zł (na bramce)
04.11 (sobota) 100 zł (przedsprzedaż) / 120 zł (na bramce)
05.11(niedziela) 35 zł (przedsprzedaż) / 50 zł (na bramce)

UWAGA: przedsprzedaż do 30.10,
pisz na: wiftickets@gmail.com

Miejsca

02.11 — DCF Kino - Piłsudskiego 64a + Stary Klasztor,ul. Purkyniego 1

03.11 — Sala Gotycka i Stary Klasztor (koncerty będą odbywały się na dwóch piętrach), ul. Purkyniego 1

04.11 — Sala Gotycka i Stary Klasztor (koncerty będą odbywały się na dwóch piętrach), ul. Purkyniego 1 + klub Proza, ul. Przejście Garncarskie 2

05.11 — klub Stara Piwnica, ul Krupnicza 15

Dofinansowano ze środków Gminy Wrocław. Projekt dofinansowany ze środków budżetu Województwa Dolnośląskiego.

Organizator

Mecenat

Współpraca

Powrót do góry